Funchal i okolice…
Funchal to stolica Madery i jednocześnie największe miasto na wyspie oraz szóste co do wielkości miasto w Portugalii. Miasto jest pięknie położone, wśród górzystych terenów skąd rozpościerają się piękne widoki na panoramę miasta, zatokę, port i promenadę. Ulice miasta mają nachylnie nawet 30- 40 stopni, co sprawia że piesze wycieczki są bardzo wyczerpujące, a przejazdy autobusami czy taksówkami stają się przygodą. Stolica Madery ma kilka ciekawych miejsc które udało nam się zobaczyć.
Nazwa miasta Funchal, oznacza koper, bo po portugalsku koper to funcho a madera to drewno i właśnie to porastało wyspę, kiedy ją odkryto. Historia miasta rozpoczyna się 5 lat po przybyciu na wyspę jej kolonizatorów. Najpierw powstała tu pierwsza parafia a następnie dzięki szybkiemu rozwojowi gospodarczemu w 1452 roku za panowania Alfonsa V, Funchal uzyskało tytuł vila, co oznaczało osada. Pierwszą częścią miasta i zarazem główną był port, do którego przypływały statki portugalskie, włoskie, flamandzkie, w czasie podróży odkrywczych oraz europejscy kupcy, którzy budowali tu sklepy i składy dla swoich towarów.
Na zwiedzanie stolicy Madery wybraliśmy sobie w piątek, gdyż w piątek jest największy targ Mercados dos Lavradores w mieście. Targ obywa się w niewielkiej hali w centrum miasta i jest to doskonała okazja by spróbować nieznanych gatunków owoców lub kupić świeżą rybę. Na targ najlepiej przyjść w godzinach porannych gdyż wtedy jest wszystko świeże, jest duży wybór i targ otwarty jest tylko do godziny 13.00.
Stoiska z owocami wyglądają bajecznie. Zapachy, kolory i mnogość egzotycznych okazów potrafi przyprawić o zawrót głowy. Dojrzałe pachnące mango, cherymoje uważane za najsmaczniejszy owoc świata i to właśnie tu na Maderze pierwszy raz je widzieliśmy. Cerimany które wyglądem przypominały kukurydzę. Owoce Monstery deliciosy, ze względu na kształt i smak nazywane banano-ananasami, kiście nakrapianych małych bananów, maleńkie kwaśne pitangi, podobne do małych pomidorków tamarilho. Do tego na każdym kroku można spróbować kilka rodzajów marakuji, każda o wyjątkowym smaku. Tych owoców i warzyw było tam zatrzęsienie…
I nie mogło być inaczej… targ opuściliśmy z torbą pysznych i kolorowych owoców. Dalej w planie mieliśmy górskie miasteczko Monte. I najlepszym sposobem na dotarcie do miasteczka jest kolejka linowa, która to przejeżdża wysoko nad dachami i stromymi sianami wąwozu rzeki Ribeira de João Gomes. Kolejka sunie się powoli, a dzięki temu my możemy podziwiać miasto z przeszklonych wagoników. Jest to niewątpliwie jedna z większych atrakcji miasta. Do Monte prowadzą dwie drogi – jedna kolejką linową, druga transportem publicznym lub samochodem. Przyznam szczerze, że większych emocji dostarcza przejażdżka krętymi drogami niż kolejką. W drodze powrotnej doświadczyliśmy tego uczucia z panem taksówkarzem, który to celowo wybierał bardzo strome drogi.
Prosto z kolejki udaliśmy się do bajkowego parku Monte Palace Tropical Garden. Ogród ten znajduje się na liście trzynastu najpiękniejszych ogrodów świata. Tropikalny ogród z barokowym kościołem w Monte to kolejna popularna i często odwiedzana atrakcja miasta. Można tu spędzić nawet południa spacerując alejkami między różnymi ciekawymi roślinami. Kompleks wzniósł angielski konsul Charles Murray pod koniec XVIII wieku. W 1987 roku posiadłość nabył kolejny przedsiębiorca José Beraedo i na jego polecenie zasadzono lokalne gatunki drzew oraz egzotyczne rośliny tropikalne oraz przebudowano ogród. Powstał wspaniały krajobraz przypominający puszczę. W grodzie może się schłodzić po upałach panujących na dole w stolicy Funchal.
Poza różnorodną roślinnością można znaleźć tam jeszcze portugalską ceramikę azulejos, rzeźby afrykańskie, posągi wojowników Armii Terakotowej czy wystawę skał i minerałów. W cenie biletu jest również degustacja wina madeira.
a potem był…
…niezapomniany zjazd saniami…
Wychodząc z ogrodu pałacowych udaliśmy się w przeciwną stronę, gdzie znajduje się przystanek Carros de Cesto z którego to właśnie rozpoczynają się przejażdżki wiklinowymi saniami. To była jazda i rewelacyjna przygoda. Dwóch biegnących obok siebie na biało ubranych, kieruje wiklinowymi saniami, steruje i hamuje jednocześnie tym jedynym w swoim rodzaju środkiem transportu.
Maksymalna prędkosć osiągana w czasie dziesięciominutowej jazdy to 10 km/h… a kierujący saniami robią to zadziwiającą pewnością i zręcznością. przyjemność ta troszkę kosztuje ale niemożna sobie odmówić zjazdu po ekstremalnych uliczkach Madery.
Końcowy przystanek znajduje się 2 km od Funchal i można go dobie przejść pieszo lub wrócić taksówką. My wróciliśmy z szalonym taksówkarzem, który zaaplikował nam dodatkową porcje adrenaliny. Dziś mamy co wspominać.
Kolejną część dnia spędziliśmy w starej części stolicy, a dokładnie na najstarszej ulicy miasta. Rua de Santa Maria- “Sztuka Otwartych Drzwi” Rua de Santa Maria to jedna z najstarszych i najbardziej kolorowych ulic w Funchal. Sztuka przedstawiona na drzwiach na Rua de Santa Maria jest jedną z atrakcji które koniecznie trzeba zobaczyć w Funchal.
Wąska ulica, której początki sięgają 1430 r. jako drogi prowadzącej do kościoła, stała się ostatnio jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Funchal po tym, jak lokalna rada wymyśliła pomysłową inicjatywę mającą na celu przebudowę nieco zaniedbanego i zniszczonego obszaru. Całą ulica pełna jest restauracji, kawiarni, galerii, lokalnych sklepików oraz wielu turystów i miejscowych.
Dzień zakończyliśmy w tawernie na dobrej kawce i winku obserwując miejscowych, ich rodziny dzieci.
Miejsca w okolicy…
Dzień kolejny zaczęliśmy od zwiedzania ogrodu botanicznego, który znajduje się zaledwie 7, 5 km od stolicy. Ogród Botaniczny słynie z wielkiego dywanu kwiatowego, poukładanego w geometryczne wzory rabatowe. W 1952 roku rząd Madery wykupił dawną posiadłość rodzinną klanu Reid i urządził w niej ogród botaniczny. Miejsce ogrodu to południowa strona wyspy z pięknymi tarasami na której rośnie mnóstwo kolorowych kwiatów, a dodatkową atrakcja są kaktusy o zadziwiających kształtach. W ogrodzie warto również zobaczyć strzyżone krzewy o ciekawych kształtach oraz typowo maderskie rośliny jakie można spotkać na plaży czy klifach wyspy.
Widok z ogrodu na przypominającą kanion dolinę rzeki Ribeira de João Gomes jest nieco przygnębiający, ponieważ w 2016 roku w sierpniu był w tym miejscu ogromny pożar i większość drzew uległa spaleniu. Po dzień dzisiejszy widać skutki pożaru przemieszczając tamte drogi.
Z ogrodu udaliśmy się na kolejna popularną atrakcję Cabo Girão – drugi co do wielkości klif w Europie. To niezwykła atrakcja dla osób niecierpiących na lęk wysokości. Cabo Girão to stromy klif, ściana skalna o wysokości 580 metrów opadająca pionowo w dół prosto do oceanu, a widok w dół ze szklanego taras jest dla ludzi o mocnych nerwach. Dla mnie nie było problemu wejść na platformę ale mój maż nie wszedł. Nie lubi tego typu atrakcji. Wejście na punkt widokowy jest jeszcze darmowy, ale to ma się zmienić gdyż każdego dnia przyjeżdża tam tysiące osób. Jest to również popularna atrakcja oraz realizowana w programach wszystkich biur podróży i dlatego najlepszą porą na punkt jest rano lub wieczór.
Kolejnym punktem wycieczki była dawna wioska rybacka Câmara de Lobos. To bardzo urokliwe miasto położone na południowo zachodnim wybrzeżu Madery, zaledwie 9 kilometrów od Funchal. Miasto warto odwiedzić będąc na Maderze, gdyż jest jednym z najstarszych miast, a jego część zachowała charakter rybackiej wioski. Dziś jest to drugie co do wielkości miasto Madery. Osada Câmara de Lobos została założona w 1430 roku przez odkrywcę wyspy i zarządcę południowej części Madery Joâo Gonçalves Zarco wraz z ustanowieniem tu parafii Câmara de Lobos.
Do Câmara de Lobos zajechaliśmy dosłownie na parę minut, napić się dobrej kawy i zjeść pyszne lokalne ciasteczko. I jeszcze najważniejszą rzeczą jaką udało nam się zrobić to zwiedziliśmy port i pobliskie odświętnie ustrojone uliczki. prawie każda ulica latem była ustrojona w dziwne rzeczy. Nam najbardziej spodobały się koszule i bębny od pralek.
Dolina Zakonnic…
A na koniec dnia pojechaliśmy do “Doliny Zakonnic” równie słynnego miejsca na wyspie. Dolina Curral das Freiras zaliczana jest do najpiękniejszych krajobrazów na wyspie. Niewątpliwie najwspanialszą panoramę miejscowości oferuje punkt widokowy Eiea do Serrado.
Już dojazd do punktu widokowego Eira do Serrado (1094m.n.p.m.) jest nie lada atrakcją. Wiedzie do niego kręta i stroma droga, gdzie po jednej stronie widać zbocze góry, a po drugiej przepaść. Ale widoki przy pięknej pogodzie są niesamowite.
By przeżyć to czym żyje wyspa i poczuć jej jedyną w swoim rodzaju atmosferę trzeba zobaczyć to wszystko na własne oczy. Fascynujące krajobrazy górskieatlanzyckiego archipelagu, stromo opadające doliny i stare wioski rolnicze oczarują każdego kto postawi nogę na tej rajskiej wyspie.
Aby oglądać dolinę od góry należy zapakować auto przy zajeździe Eira do Serrado i udać się w stronę punktu widokowy na który dotrzemy kilkuminutową ścieżką spacerową. Z punktu naszym oczom ukazuje się przepaść, a widok w dół robi wrażenie. Punkt widokowy położony jest nieco ponad 1000 m n.p.m a poziom morza widać tu zwyczajnie jak okiem sięgnąć, tak samo jak całą dolinę zakonnic i wioskę Curral das Freiras.
Dawniej prawie idealną dolinę Curral das Freiras uważano za wygasły wulkan. Dolina i miejscowość o tej samej nazwie zawdzięczają ją zakonnicom z klasztoru św. Klary w Funchal, które to w 1566 roku podczas inwazji francuskich korsarzy uciekły właśnie w te okolice i ukrywały się w stodołach. W XIX wieku zakonnice wybudowały kościół na południowym końcu wioski, a do wioski można się było dostać jedyni pieszo przez góry. Kręta droga zaś została wybudowana dopiero w latach 50. XX wieku.
Dziś miejsce to słynie z pysznego likieru kasztanowego, którego niemożna zapomnieć spróbować. Miejscowy likier i nas ściągnął w dół do wioski. Nas zakonnice tak ugościły że z pełna torba likierów wyszliśmy, jeden był lepszy od drugiego. Kasztanowy, miodowy i eukaliptusy najlepsze…polecam…
Dwa dni w Funchal i okolicach minęły bardzo szybko. Wyspa jest cudowna i warto ją odwiedzić jeśli ktoś lubi takie miejsca. Zostało nam jeszcze kilka miejsc które zostawiliśmy sobie na kolejny raz…
co jeszcze…
- większość atrakcji w stolicy jest płatna i najkorzystniej jest zakupić Pack Ticket za 31,40 euro
- zjazd saniami osoba dorosła 15 euro, zdjęcie które jest fajna pamiątka to kosz 10 euro
- pamiętać o odzieży przeciwdeszczoej nawet latem
Lipiec 2019…
KRAJ: Portugalia WALUTA: Euro
WYSPA: Madera STOLICA: Funchal KONTYNENT: Europa
Funchal i okolice…
Funchal to stolica Madery i jednocześnie największe miasto na wyspie oraz szóste co do wielkości miasto w Portugalii. Miasto jest pięknie położone, wśród górzystych terenów skąd rozpościerają się piękne widoki na panoramę miasta, zatokę, port i promenadę. Ulice miasta mają nachylnie nawet 30- 40 stopni, co sprawia że piesze wycieczki są bardzo wyczerpujące, a przejazdy autobusami czy taksówkami stają się przygodą. Stolica Madery ma kilka ciekawych miejsc które udało nam się zobaczyć.
Nazwa miasta Funchal, oznacza koper, bo po portugalsku koper to funcho a madera to drewno i właśnie to porastało wyspę, kiedy ją odkryto. Historia miasta rozpoczyna się 5 lat po przybyciu na wyspę jej kolonizatorów. Najpierw powstała tu pierwsza parafia a następnie dzięki szybkiemu rozwojowi gospodarczemu w 1452 roku za panowania Alfonsa V, Funchal uzyskało tytuł vila, co oznaczało osada. Pierwszą częścią miasta i zarazem główną był port, do którego przypływały statki portugalskie, włoskie, flamandzkie, w czasie podróży odkrywczych oraz europejscy kupcy, którzy budowali tu sklepy i składy dla swoich towarów.
Na zwiedzanie stolicy Madery wybraliśmy sobie w piątek, gdyż w piątek jest największy targ Mercados dos Lavradores w mieście. Targ obywa się w niewielkiej hali w centrum miasta i jest to doskonała okazja by spróbować nieznanych gatunków owoców lub kupić świeżą rybę. Na targ najlepiej przyjść w godzinach porannych gdyż wtedy jest wszystko świeże, jest duży wybór i targ otwarty jest tylko do godziny 13.00.
Stoiska z owocami wyglądają bajecznie. Zapachy, kolory i mnogość egzotycznych okazów potrafi przyprawić o zawrót głowy. Dojrzałe pachnące mango, cherymoje uważane za najsmaczniejszy owoc świata i to właśnie tu na Maderze pierwszy raz je widzieliśmy. Cerimany które wyglądem przypominały kukurydzę. Owoce Monstery deliciosy, ze względu na kształt i smak nazywane banano-ananasami, kiście nakrapianych małych bananów, maleńkie kwaśne pitangi, podobne do małych pomidorków tamarilho. Do tego na każdym kroku można spróbować kilka rodzajów marakuji, każda o wyjątkowym smaku. Tych owoców i warzyw było tam zatrzęsienie…
I nie mogło być inaczej… targ opuściliśmy z torbą pysznych i kolorowych owoców. Dalej w planie mieliśmy górskie miasteczko Monte. I najlepszym sposobem na dotarcie do miasteczka jest kolejka linowa, która to przejeżdża wysoko nad dachami i stromymi sianami wąwozu rzeki Ribeira de João Gomes. Kolejka sunie się powoli, a dzięki temu my możemy podziwiać miasto z przeszklonych wagoników. Jest to niewątpliwie jedna z większych atrakcji miasta. Do Monte prowadzą dwie drogi – jedna kolejką linową, druga transportem publicznym lub samochodem. Przyznam szczerze, że większych emocji dostarcza przejażdżka krętymi drogami niż kolejką. W drodze powrotnej doświadczyliśmy tego uczucia z panem taksówkarzem, który to celowo wybierał bardzo strome drogi.
Prosto z kolejki udaliśmy się do bajkowego parku Monte Palace Tropical Garden. Ogród ten znajduje się na liście trzynastu najpiękniejszych ogrodów świata. Tropikalny ogród z barokowym kościołem w Monte to kolejna popularna i często odwiedzana atrakcja miasta. Można tu spędzić nawet południa spacerując alejkami między różnymi ciekawymi roślinami. Kompleks wzniósł angielski konsul Charles Murray pod koniec XVIII wieku. W 1987 roku posiadłość nabył kolejny przedsiębiorca José Beraedo i na jego polecenie zasadzono lokalne gatunki drzew oraz egzotyczne rośliny tropikalne oraz przebudowano ogród. Powstał wspaniały krajobraz przypominający puszczę. W grodzie może się schłodzić po upałach panujących na dole w stolicy Funchal.
Poza różnorodną roślinnością można znaleźć tam jeszcze portugalską ceramikę azulejos, rzeźby afrykańskie, posągi wojowników Armii Terakotowej czy wystawę skał i minerałów. W cenie biletu jest również degustacja wina madeira.
a potem był…
…niezapomniany zjazd saniami…
Wychodząc z ogrodu pałacowych udaliśmy się w przeciwną stronę, gdzie znajduje się przystanek Carros de Cesto z którego to właśnie rozpoczynają się przejażdżki wiklinowymi saniami. To była jazda i rewelacyjna przygoda. Dwóch biegnących obok siebie na biało ubranych, kieruje wiklinowymi saniami, steruje i hamuje jednocześnie tym jedynym w swoim rodzaju środkiem transportu.
Maksymalna prędkosć osiągana w czasie dziesięciominutowej jazdy to 10 km/h… a kierujący saniami robią to zadziwiającą pewnością i zręcznością. przyjemność ta troszkę kosztuje ale niemożna sobie odmówić zjazdu po ekstremalnych uliczkach Madery.
Końcowy przystanek znajduje się 2 km od Funchal i można go dobie przejść pieszo lub wrócić taksówką. My wróciliśmy z szalonym taksówkarzem, który zaaplikował nam dodatkową porcje adrenaliny. Dziś mamy co wspominać.
Kolejną część dnia spędziliśmy w starej części stolicy, a dokładnie na najstarszej ulicy miasta. Rua de Santa Maria- “Sztuka Otwartych Drzwi” Rua de Santa Maria to jedna z najstarszych i najbardziej kolorowych ulic w Funchal. Sztuka przedstawiona na drzwiach na Rua de Santa Maria jest jedną z atrakcji które koniecznie trzeba zobaczyć w Funchal.
Wąska ulica, której początki sięgają 1430 r. jako drogi prowadzącej do kościoła, stała się ostatnio jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Funchal po tym, jak lokalna rada wymyśliła pomysłową inicjatywę mającą na celu przebudowę nieco zaniedbanego i zniszczonego obszaru. Całą ulica pełna jest restauracji, kawiarni, galerii, lokalnych sklepików oraz wielu turystów i miejscowych.
Dzień zakończyliśmy w tawernie na dobrej kawce i winku obserwując miejscowych, ich rodziny dzieci.
Miejsca w okolicy…
Dzień kolejny zaczęliśmy od zwiedzania ogrodu botanicznego, który znajduje się zaledwie 7, 5 km od stolicy. Ogród Botaniczny słynie z wielkiego dywanu kwiatowego, poukładanego w geometryczne wzory rabatowe. W 1952 roku rząd Madery wykupił dawną posiadłość rodzinną klanu Reid i urządził w niej ogród botaniczny. Miejsce ogrodu to południowa strona wyspy z pięknymi tarasami na której rośnie mnóstwo kolorowych kwiatów, a dodatkową atrakcja są kaktusy o zadziwiających kształtach. W ogrodzie warto również zobaczyć strzyżone krzewy o ciekawych kształtach oraz typowo maderskie rośliny jakie można spotkać na plaży czy klifach wyspy.
Widok z ogrodu na przypominającą kanion dolinę rzeki Ribeira de João Gomes jest nieco przygnębiający, ponieważ w 2016 roku w sierpniu był w tym miejscu ogromny pożar i większość drzew uległa spaleniu. Po dzień dzisiejszy widać skutki pożaru przemieszczając tamte drogi.
Z ogrodu udaliśmy się na kolejna popularną atrakcję Cabo Girão – drugi co do wielkości klif w Europie. To niezwykła atrakcja dla osób niecierpiących na lęk wysokości. Cabo Girão to stromy klif, ściana skalna o wysokości 580 metrów opadająca pionowo w dół prosto do oceanu, a widok w dół ze szklanego taras jest dla ludzi o mocnych nerwach. Dla mnie nie było problemu wejść na platformę ale mój maż nie wszedł. Nie lubi tego typu atrakcji. Wejście na punkt widokowy jest jeszcze darmowy, ale to ma się zmienić gdyż każdego dnia przyjeżdża tam tysiące osób. Jest to również popularna atrakcja oraz realizowana w programach wszystkich biur podróży i dlatego najlepszą porą na punkt jest rano lub wieczór.
Kolejnym punktem wycieczki była dawna wioska rybacka Câmara de Lobos. To bardzo urokliwe miasto położone na południowo zachodnim wybrzeżu Madery, zaledwie 9 kilometrów od Funchal. Miasto warto odwiedzić będąc na Maderze, gdyż jest jednym z najstarszych miast, a jego część zachowała charakter rybackiej wioski. Dziś jest to drugie co do wielkości miasto Madery. Osada Câmara de Lobos została założona w 1430 roku przez odkrywcę wyspy i zarządcę południowej części Madery Joâo Gonçalves Zarco wraz z ustanowieniem tu parafii Câmara de Lobos.
Do Câmara de Lobos zajechaliśmy dosłownie na parę minut, napić się dobrej kawy i zjeść pyszne lokalne ciasteczko. I jeszcze najważniejszą rzeczą jaką udało nam się zrobić to zwiedziliśmy port i pobliskie odświętnie ustrojone uliczki. prawie każda ulica latem była ustrojona w dziwne rzeczy. Nam najbardziej spodobały się koszule i bębny od pralek.
Dolina Zakonnic…
A na koniec dnia pojechaliśmy do “Doliny Zakonnic” równie słynnego miejsca na wyspie. Dolina Curral das Freiras zaliczana jest do najpiękniejszych krajobrazów na wyspie. Niewątpliwie najwspanialszą panoramę miejscowości oferuje punkt widokowy Eiea do Serrado.
Już dojazd do punktu widokowego Eira do Serrado (1094m.n.p.m.) jest nie lada atrakcją. Wiedzie do niego kręta i stroma droga, gdzie po jednej stronie widać zbocze góry, a po drugiej przepaść. Ale widoki przy pięknej pogodzie są niesamowite.
By przeżyć to czym żyje wyspa i poczuć jej jedyną w swoim rodzaju atmosferę trzeba zobaczyć to wszystko na własne oczy. Fascynujące krajobrazy górskieatlanzyckiego archipelagu, stromo opadające doliny i stare wioski rolnicze oczarują każdego kto postawi nogę na tej rajskiej wyspie.
Aby oglądać dolinę od góry należy zapakować auto przy zajeździe Eira do Serrado i udać się w stronę punktu widokowy na który dotrzemy kilkuminutową ścieżką spacerową. Z punktu naszym oczom ukazuje się przepaść, a widok w dół robi wrażenie. Punkt widokowy położony jest nieco ponad 1000 m n.p.m a poziom morza widać tu zwyczajnie jak okiem sięgnąć, tak samo jak całą dolinę zakonnic i wioskę Curral das Freiras.
Dawniej prawie idealną dolinę Curral das Freiras uważano za wygasły wulkan. Dolina i miejscowość o tej samej nazwie zawdzięczają ją zakonnicom z klasztoru św. Klary w Funchal, które to w 1566 roku podczas inwazji francuskich korsarzy uciekły właśnie w te okolice i ukrywały się w stodołach. W XIX wieku zakonnice wybudowały kościół na południowym końcu wioski, a do wioski można się było dostać jedyni pieszo przez góry. Kręta droga zaś została wybudowana dopiero w latach 50. XX wieku.
Dziś miejsce to słynie z pysznego likieru kasztanowego, którego niemożna zapomnieć spróbować. Miejscowy likier i nas ściągnął w dół do wioski. Nas zakonnice tak ugościły że z pełna torba likierów wyszliśmy, jeden był lepszy od drugiego. Kasztanowy, miodowy i eukaliptusy najlepsze…polecam…
Dwa dni w Funchal i okolicach minęły bardzo szybko. Wyspa jest cudowna i warto ją odwiedzić jeśli ktoś lubi takie miejsca. Zostało nam jeszcze kilka miejsc które zostawiliśmy sobie na kolejny raz…
co jeszcze…
- większość atrakcji w stolicy jest płatna i najkorzystniej jest zakupić Pack Ticket za 31,40 euro
- zjazd saniami osoba dorosła 15 euro, zdjęcie które jest fajna pamiątka to kosz 10 euro
- pamiętać o odzieży przeciwdeszczoej nawet latem
Lipiec 2019…