Lofoty i wędkarska wyprawa…
Wyprawy wędkarskie na Lofotach to prawdziwa gratka dla miłośników tego sportu z całego świata. Te magiczne wyspy, położone na północ od polarnego koła, zapewniają niezapomniane doznania wędkarskie przez cały rok. To prawdziwy raj dla wędkarzy, gdzie można łowić w różnych porach roku i doświadczyć emocji związanych z połowami na historycznych łowiskach Lofotów.
Jednym z najbardziej charakterystycznych okresów dla wędkarzy na Lofotach jest zima, kiedy to przybywa skrei – norweska dorszowa migracja, która przyciąga setki pasjonatów wędkarstwa. To właśnie w tym czasie można złowić prawdziwe okazy, podziwiając zarazem malownicze krajobrazy i surową przyrodę Lofotów. Jednak urok Lofotów nie kończy się na zimowych połowach. Wiosną i latem, kiedy dni są dłuższe, a pogoda łaskawsza, otwierają się nowe możliwości. Wędkarze mogą cieszyć się różnorodnymi formami wędkarstwa, zarówno na morzu, jak i w rzekach czy jeziorach. Bez względu na porę roku, Lofoty zawsze oferują niepowtarzalne wrażenia wędkarskie, które zapadają w pamięć na długo.
Dzisiaj opowiem Wam o corocznej wyprawie wędkarskiej mojego męża i jego przyjaciół na Lofoty. Od kilku lat, w okresie między lutym a marcem, zjawia się grupa mężczyzn gotowych na wyzwanie łowienia olbrzymów na lofockich wodach. Pierwsza taka wyprawa miała miejsce w 2013 roku i od tego czasu staje się tradycją. Na zdjęciach widzicie oczywiście efekty pracy mojego męża, bo i ja zasługuję na chwilę przyjemności z jego pasji – przecież te wyprawy są tylko dla panów. Zdjęcia pochodzą z kilku lat i kilku różnych wyjazdów, pełnych emocji i wspaniałych chwil spędzonych na morzu.
Aby dotrzeć zimą na Lofoty, najlepiej skorzystać z samolotu, który odbywa cztery loty dziennie z Oslo do Harstad/Narvik. Lot trwa zaledwie 1,5 godziny, co sprawia, że jest to szybka i wygodna opcja podróży. Jednak droga lądowa może być dość ryzykowna z powodu warunków zimowych. W Norwegii drogi często są zasypane i nieprzejezdne, dlatego alternatywą może być przejazd przez Szwecję do Narwiku, a stamtąd dalsza podróż w dane miejsce na Lofotach. Na Lofotach znajduje się wiele miejsc do wędkowania, a zimą łowi się tu niezwykłe okazy ryb. To raj dla wędkarzy, którzy pragną przeżyć niezapomniane przygody na wodach północnego Atlantyku.
Wyprawa na Lofoty to marzenie wielu wędkarzy, a ci, którzy mieli okazję dotrzeć tam przynajmniej raz, zwykle szybko wracają na te łowiska. Lofoty od dawna są uznawane za jedno z najpiękniejszych miejsc w Norwegii, jednocześnie stanowiąc raj dla pasjonatów wędkarstwa.
Archipelag Lofot, położony na północy Norwegii, od stuleci jest symbolem obfitości ryb. To miejsce ma wyjątkowy urok i atmosferę, która przyciąga miłośników wędkowania z całego świata. Zwłaszcza zimą, kiedy to na wody Lofotów spływają wielkie ławice olbrzymich dorszy. Oprócz dorszy, można tu również spotkać czerniaki, halibuty, karmazyny, brosmy, zębacze, molwy, rdzawce, żabnice i wiele innych gatunków. Jeśli chcesz doświadczyć niezapomnianych emocji związanych z wędkarstwem, Lofoty to miejsce, którego nie możesz przegapić. Rozciąga się na długość 112 km, począwszy od maleńkiej wysepki Røst na południu, aż po wąską cieśninę Roftsundet, która oddziela go od archipelagu Vesterålen. Od stałego lądu archipelag jest oddzielony cieśniną Vestfjorden.
Rybołówstwo od wieków stanowi nieodłączny element życia na Lofotach i nadal pozostaje kluczowym zajęciem dla wielu mieszkańców. To nie tylko fascynujące doświadczenie, ale także doskonała przygoda dla całej rodziny! Podczas wyprawy po wodach Lofotów można poznać archipelag od strony morza, ciesząc się widokiem stromych gór, malowniczych wysepek i raf. Często można spotkać tu bieliki, kormorany i edredony, a jeśli szczęście dopisze, nawet wieloryby, morświny, olbrzymie żarłacze i foki. Lofoty są znane z obfitości ryb, co czyni je prawdziwym rajem dla wędkarzy. Szansa na złowienie tu wymarzonego okazu jest naprawdę wielka!
Wędkarstwo na Lofotach: Tradycja, Przygoda i Gastronomiczne Szlachty
Kiedy skrei wpływa do norweskich wód, miłośnicy wędkarstwa zacierają ręce i szykują swoje wędki. Tradycyjne łowienie ryb na Lofotach to nie tylko pasja, to prawdziwa świąteczna atmosfera zarówno dla rybaków, jak i dla koneserów kuchni. Wędkarstwo na Lofotach stanowi nieodłączny element naszego dziedzictwa kulturowego, łącząc w sobie historię, naturę i doznania kulinarne.
Postrzępione góry górujące nad Svolvær są pokryte śniegiem, a słońce rozświetla bezchmurne niebo. Głodne mewy krążą nad łodziami rybackimi, gdzie na morzu trwa patroszenie. Skreien wpływa na wody Norwegii, a dla przemysłu rybnego na Lofotach jest to najważniejszy moment roku – tak jak to miało miejsce od tysiąca lat. W Svolvær ludzie naprawdę obudzili się z zimowego snu. Teraz gotuje się zarówno na lądzie, jak i w wodzie.
Dla pasjonatów wędkarstwa Lofoty to raj na ziemi. Skały, fale i wspaniała przyroda tworzą niepowtarzalny krajobraz, który połączony z emocjonującą walką z potężnymi skreiami, zapewnia niezapomniane przeżycia. Każdy rzut wędką to szansa na złowienie czegoś wyjątkowego, a wspaniała przygoda na pełnym morzu.
Jednak Lofoty to nie tylko raj dla wędkarzy, to także mekka dla smakoszy. Świeżo złowione skreie to prawdziwa uczta dla podniebienia. W restauracjach i karczmach w całym regionie podają je na wszystkie możliwe sposoby – smażone, duszone, marynowane czy wędzone. Jest to doskonała okazja, aby poznać prawdziwe smaki Norwegii i zanurzyć się w lokalnej kulturze kulinarnych tradycji.
Wędkarstwo na Lofotach to nie tylko sport czy sposób na zdobycie pożywienia, to także sposób na odkrycie piękna natury oraz odprężenie w zgodzie z przyrodą. Dla wielu jest to także okazja do nawiązania więzi z lokalną społecznością i poznanie tajników rybackiego rzemiosła.
Jeśli marzysz o niezapomnianej przygodzie w malowniczych norweskich fiordach, wędkarstwo na Lofotach powinno znaleźć się na szczycie Twojej listy podróży. Przygotuj swoje wędki, otwórz oczy na cudowny krajobraz i gotuj się na niezapomniane doznania zarówno dla ciała, jak i dla ducha. Lofoty czekają na Ciebie z otwartymi ramionami, gotowe byś odkrył ich magiczny świat.
Skrei… co to takiego – Tajemnice Migrującego Dorsza Morza Barentsa
Co roku, gdy skrei z Morza Barentsa wyrusza w podróż do norweskich wód, rybacy przygotowują się do hojnych łowów. Skrei, co w języku nordyckim oznacza “wędrownego”, stanowi mistrza świata w długodystansowych wędrówkach, wiodąc niezwykłe życie w pełni zgodne z rytmami natury. Ale dlaczego ten dorsz przemierza tak wielkie odległości w celu tarła? I co kieruje jego wędrówkami? Może biolodzy morscy wkrótce odkryją odpowiedzi na te pytania.
Dorsz północno-wschodni, zwanego także dorszem Morza Barentsa, tworzy największe na świecie stado tych ryb, osiągając tarlisko liczące nawet milion ton. W przeciwieństwie do swoich przybrzeżnych kuzynów, którzy pozostają w okolicach swoich miejsc narodzin, dorsz północno-wschodni jest prawdziwym globtroterem. Jego cykl życiowy rozpoczyna się wzdłuż norweskiego wybrzeża, gdzie składane są ikry. Następnie zarodek i młode dorsze podążają za prądami oceanicznymi na północ, docierając do Morza Barentsa, gdzie mają dostęp do obfitości pożywienia, takiego jak raki i kryl. W miarę dorastania, ich menu poszerza się o śledzie i gromadniki. Po kilku latach, najeżone skrzela, gotowe do rozmnażania, wyruszają w podróż na południe na tarło. Ten etap w ich życiu nosi nazwę skrei, a odległość, którą pokonują, by się rozmnożyć, może przekroczyć 1000 kilometrów, czyniąc go rekordzistą w długodystansowych wędrówkach.
Najważniejsze tereny tarłowe skrei znajdują się na Lofotach i Vesterålen. Jednakże, analizując historyczne dane połowów, można zauważyć znaczne zmiany w ilości ryb na różnych tarliskach w ciągu ostatnich stu lat. W latach 1860–1930 Møre cieszyło się wysokimi połowami, podczas gdy w latach 1930–1950 to na Lofotach można było znaleźć większe ilości skrei. Sto lat temu ryby można było spotkać aż po Lindesnes, co stanowi imponujący dystans 2000 km od ich terenów odżywiania w Morzu Barentsa. Niestety, połowy skrei w Vest-Agder zaczęły znacząco maleć około 1930 roku, a od tego czasu ilość ryb na południowych tarliskach uległa zmniejszeniu.
Skrei to nie tylko symbol długich wędrówek i obfitości, ale także dynamicznego związku między rybakami a naturą. Wraz z rozwojem nauki i technologii, mamy nadzieję, że poznamy coraz więcej tajemnic tego fascynującego gatunku, aby móc zachować jego obfitość na lata.
Każdego roku od połowy lutego do płowy kwietnia na Lofoty przyjeżdża bardzo dużo wędkarzy, których marzeniem jest złowić jak największą ilośc ryby i oczywiście wymożonego wielkiego potwora. Pisze potwora bo chodzi tu o złapanie wielkich rozmiarów dorsza albo halibuta, dokładnie dwu lub nawet trzycyfrową rybę. Dorsze raczej dorastają do 40 kg ale to halibut jest tym na którego poluje się nieustannie. Jego rozmiary mogą sięgać nawet do 300 kg,długośc nawet do 4 metrów.
Archipelag Lofot to przede wszystkim światowa stolica dorsza i można złapać tam naprawdę dużą ilośc ryb. Ten okres nazywany jest również festiwalem dorsza i na taką okoliczność na wody wpływa bardzo wiele kutrów wędkarskich małych prywatnych łodzi jak również można spotkać łodzie Wikingów. W Norwegii są dwa rodzaje dorsza: wędrowny, zwany północnoatlantyckim, oraz osiadły na stałe, który żyje w lokalnych stadach zamieszkujących konkretne fiordy, zatoki i tereny przybrzeżne. I dlatego dorsza można łapać można Lofotach o każdej porze roku.
Na taki festiwal dorsza trafił mój maż w 2015 roku. Poleciał na weekend do kolegów, którzy już od pru dni wcześniej byli tam i łowili rybki. Jak to każdy człowiek z pasja mój mąż w gorącej wodzie kąpany z samolotu od razu na łódkę. Pogodę miał super to nie tracąc czasu wypłyną z kolegą. Tego dnia łapali 4 godz, a ich rekord wyniósł 500 kg dorsza. To był jego najlepszy wyjazd ze wszystkich lat. Dwa kolejne dni spędził już tylko na zabawie i szukaniu wielkiego okazu.
Wszystko dobrze tylko po każdym wpłynięciu trzeba jeszcze taką ilośc wypatroszyć, wyfiletować, ładnie spakować bo rybę potem trzeba zapakować i samolotem przetransportować do domu. Same łowienie to przyjemność nie koniecznie potem czyszczenie, gdzie na zewnątrz temperatura jest ujemna, a ręce kostnieją.
Lofoty jak i cała Norwegia to ląd i mnóstwo wysp i wysepek. Niektóre z nich są zamieszkałe inne po prostu dzikie dodające uroku. Na Lofotach właśnie między takimi wyspami lub wysepkami są największe łowiska ryb. Dorsza i inne gatunki można łapać przez cały rok ale potężne ławice dorszy, które przypływają tu na tarło na dużej głębokości z Morza Barentsa i północnego Atlantyku, są właśnie od lutego. Płyną one w kierunku płytszych zatok i cieśnin, położonych między innymi wokół archipelagu Lofotów, Vesteralen i wielu innych. Tam się trą , a potem z powrotem wypływają na otwarte morze, szukając pokarmu wiele kilometrów od lądu. Dlatego właśnie mówi, się że jedną z najbardziej popularnych ryb zamieszkujących wody Morza Norweskiego jest dorsz. W ławicy przebywają ryby z jednego rocznika. Najbardziej pożądane są ławice z rybami powyżej 10 kg. I właśnie w takich ławicach może zdarzyć się że wpłynie również ten o którym marzy każdy wędkarz. Takie marzenie jest oczywiście do zrealizowania dla bardzo wytrwałych i cierpliwych lub mających po prostu szczęście. A tacy szczęściarze juz się trafiali.
Najlepszymi łowiskami przy kórych można trafić właśnie takie ławice są okolice wyspy Srova i Risvaer.
Rekord mojego męża do dorsz o wielkości 26 kg. Była to jedyna ryba którą złapał podczas jednego razu dokładnie 2016 roku, kolejne dni niestety były bardzo kapskie. Pogoda nie sprzyjała na morzu, był silny wiatr sypało śniegiem i widoczność przy tym była bardzo ograniczona, co nie pozwoliło na wypłynięcie.
Nie zawsze świeci słońce i nie zawsze można wypłynąć. To w takich sytuacjach mój mąż ma ze sobą aparat i spaceruje po wyspie i robi mi zdjęcia z zimowej scenerii.
Są i takie miejsca, i takie wyspy, że mimo brzydkiej pogody i sporego wiatru wędkarze mogą wypłynąć schować się za wysepkę i wędkować.
Z wszystkich wyjazdów miał może trzy razy pogodę nie sprzyjającą wypłynięciu i wędkowaniu. Ale z każdego wyjazdu mimo wszystko po 60 kg fileta przywozi mi do domu. Łowienie tak dużych ilości ryb jest bardzo męczące. Do połowu takich ryb jest przeznaczony specjalny sprzęt.
Pasja mojego męża to przyjemne z pożytecznym. Chwilami dość niebezpieczna patrząc na te wody.
Tradycyjnym źródłem utrzymania mieszkańców Lofot jest rybołówstwo i przetwórstwo ryb, zwłaszcza dorszy. Okres od lutego do kwietnia jest bardzo ciężkim okresem dla rybaków i fabryk. Złapany dorsz jest potem przygotowywany do suszenia. Suszeniem zajmują się specjalnie przygotowane do tego fabryki, jak również specjalnie przygotowane do tego na zewnątrz stojaki. Sucha ryba z Lofot jest eksportowana za granicę.Między innymi do Chin, Japonii, Francji, Włoch, Szwecji, Chorwacji. Już pod koniec kwietnia ponad 400 000 m² Lofotów pokryte jest suszącym się na żerdziach dorszem. Rocznie ponad 16 milionów kg dorszy zostaje wysuszone na Lofotach.
Po intensywnym łowieniu i wielu przygodach cali zdrowi mężowie wracają do domu z rybami po pachy. Następny wyjazd już zaplanowany.